W sobotnim finale pokazała się całemu lekkoatletycznemu światu. Biegła na czele najlepszych zawodniczek przez kilka okrążeń. Tempo, które narzuciła było na tyle mocne, że grupa biegaczek zaczęła "pękać". Niestety we znaki dały się środowe eliminacje. Kryzys dopadł także naszą zawodniczkę.
- Nie miałam na tych zawodach nic do stracenia - mówiła po biegu. - To był mój pierwszy start na tak wielkiej imprezie. Troszeczkę zaryzykowałem. Chciałam zobaczyć, jak długo wytrzymam na prowadzeniu. Wiedziałam jednak, że w pewnym momencie "laski" wyjdą przed mnie i będą robiły ze mną, co będą chciały. Myślałam, że chociaż powalczę z Europejkami. Nie udało się, ale jestem zadowolona.
Pięć pierwszych miejsc padło łupem zawodniczek z Afryki. Nowakowska przybiegła na metę na 14 miejscu, wyprzedziła jedynie australijkę Jackie Areson, ale doświadczenie zebrane na mistrzostwach powinno procentować podczas kolejnych ważnych imprez. Co do tego nie ma wątpliwości trener zawodniczki.
- Jestem bardzo zadowolony i wręcz dumny ze startu Dominiki - tak start swojej podopiecznej i zarazem małżonki relacjonuje Karol Nowakowski, który jako trener także osiągnął swój największy sukces szkoleniowy. - Każdy kto trenował sporty wytrzymałościowe wie, że ile czasu, ile lat trzeba poświęcić na jakiekolwiek rezultaty. Olbrzymi sukces dla nas na skalę światową przyszedł po niespełna dwóch latach wspólnego konsekwentnego treningu. Podczas Mistrzostw dopisywało jej szczęście, ale w biegu finałowym niestety kobieca niedyspozycja nie pozwoliła jej w pełni pokazać swoich możliwości, a wiem, że stać ją było na pokonanie jeszcze kilku rywalek.
Więcej na ten temat w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze