To było piękne poniedziałkowe popołudnie. Rodzina ze Skórcza wybrała się do dziadków do Wolentala. Poprosili dziadka, aby opalił dla nich kaczkę. Niestety ogień wymknął się spod kontroli. Jego ofiarą padł 10 - letni Kubuś.
Helikopterem do szpitala
- Mąż opalał kaczkę. Dzieci się przyglądały, ale stały daleko. Nagle wybuchł ogień – to wyglądało tak jakby woda dostała się do denaturatu. Ogień prysnął prosto na wnuka. Chłopiec ma 10 lat. Teraz jest podtrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Ma poparzoną twarz i klatkę piersiową. Na szczęście nie ma poparzonego gardła, laryngolog to sprawdził. Chłopiec jest cały poparzony i spuchnięty. Bardzo źle to wygląda – tłumaczy przez łzy pani Halina, babcia chłopca.
Rodzina niezwłocznie poinformowała pogotowie. Jednak stan chłopca był na tyle ciężki, że zdecydowano się powiadomić Pomorskie Centrum Traumatologii w Gdańsku. Po chłopca przyleciał szpitalny helikopter.
(...)
Nie mogą w to uwierzyć
Dziecko jest w śpiączce. Rodzie i dziadkowie chłopca są w bardzo złym stanie psychicznym. Wciąż nie mogą uwierzyć w to co się stało.
- Od czasu wypadku nie mogę spać. Cały czas myślę o wnuku. Mąż pije kawę za kawą z nerwów, a nie powinien, bo ma chore serce – tłumaczy babcia.
Cały czas mam przed oczami tę scenę i jak Kubuś wbiegł do wanny. To horror. Swoją czwórkę dzieci wychowałam, ale widocznie tak musiało się stać – mówi zrozpaczona kobieta.
Płacze, bo kocha wnuka i jego cierpienie jest jej cierpieniem. Obecnie stan chłopca jest ciężki ale stabilny. Nie zagraża jego życiu. Co dwa dni ma zmieniane opatrunki.
Syn zrobił w szpitalu zdjęcie chłopca. Jak zobaczyłam, nie mogłam opanować łez – kontynuuje babcia.
Dramatyczny tydzień
Na szczęście chłopiec nie musiał długo czekać na pomoc. W tej sytuacji jednak każda minuta ciągnie się jak wieczność. Zwłaszcza w przypadku poparzenia, które jest bardzo bolesne. Co zrobić, gdy doznaliśmy poparzenia a czekamy na pomoc?
– Przede wszystkim, rozcinamy ubranie, aby odsłonić oparzone miejsce. Zdejmujemy biżuterię. W przypadku oparzenia I stopnia schładzamy miejsce oparzenia polewając je zimną, bieżącą wodą przez 15 – 30 minut – tłumaczy Magdalena Jankowska, rzeczniczka Kociewskiego Centrum Zdrowia.
Niestety wypadek Kubusia nie był jedynym w ostatnich dniach. Ubiegły tydzien to seria tragicznych zdarzeń z udziałem dzieci. W sobotę (17 sierpnia) w trakcie stypy 17 - letni chłopak spadł z balkonu na jednym ze starogardzkich osiedli z wysokości I piętra. W środę (21 sierpnia) natomiast w Skarszewach, 7 - letni chłopiec spadł z roweru zjeżdżając po schodach przy stadionie. Siedmiolatek doznał poważnego urazu głowy. We wszystkich przypadkach dzieci zostały przetransportowane przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe do Kliniki Chirurgii Dziecięcej Pomorskiego Centrum Traumatologii w Gdańsku.
Więcej na ten temat w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze