Rozmowa z Tadeuszem Peplińskim, radnym Rady Powiatu Starogardzkiego, prezesem Stowarzyszenia Bezprawiu i Korupcji Stop.
- Ma pan świadomość tego, że jest pan w wielu środowiskach postrzegany jako bardzo kontrowersyjna osoba, delikatnie mówiąc awanturnik. Jak pan to skomentuje?
- Dla mnie to nie jest żadna nowość. Jestem tak postrzegany, ponieważ dbam o interesy prostych ludzi, walcząc z władzą i z układem, który miał media, określony przekaz i interes. Próbowano i jeszcze niektórzy próbują ze mnie zrobić awanturnika, oszołoma... aby zdyskredytować moje działania!
- Co to znaczy władza ma media? Nie zgadzam się z tym...
- Teraz jest już inaczej. Jednak przez wiele lat również media, muszę przyznać w pogoni m.in za zleceniami reklamowymi od władzy, stworzyły wokół mnie otoczkę awanturnictwa. Twierdzono, że Pepliński nie wie czego chce, że czepia się nie wiadomo czego, że walczy nie wiadomo o co. Tak. Ja walczyłem ze złodziejstwem, z korupcją. Doprowadziłem m. in. do wykrycia afer w Powiatowym Urzędzie Pracy, gdzie organizowano te słynne szkolenia, podczas których szkolono szewców na szewców, krawców na krawców. Setki tysięcy złotych wypływały do prywatnych kieszeni. Ta sprawa zakończyła się wyrokami dla byłej dyrektor PUP i siostry wiceprzewodniczącego Rady Powiatu. Druga kwestia to sprawa PEFRON. To była żyła złota, żerowano na kalekach. Pieniądze wyłudzali ludzie w białych kołnierzykach, najwięksi starogardzcy biznesmeni, radni powiatowi. Zapadło 6 wyroków skazujących. Próbowano mnie kupić oferując nowiutki samochód w zamian za zniszczenie protokołu z kontroli w PUP a po nie wyrażeniu zgody na zatuszowanie afery PFRON i po zawiadomieniu Prokuratury Koalicja PO_SK_PSL wyrzuciła mnie z Komisji Rewizyjnej. Usiłowano mi podarować nawet piękną cenną działkę w Szlachcie, po tym jak włączyłem się w pewne sprawy dotyczące WKW!
- Spraw poruszanych przez pana jest mnóstwo. Patrząc na powiat przez pryzmat pana działań, można odnieść wrażenie, że tutaj jest tylko korupcja i zło.
- Ale gdzie by nie trafić, to wychodzą tego typu sprawy. Afera z mleczarnią, rolnicy zostali oszukani zwrócili się do mnie, prezes poleciała. W szpitalu afera z lekarzami. Gdy Peplinski się włączył, prezes poleciała. Sprawa ujawnienia afery w Kocborowie, gdzie prześladowano osoby małoletnie. Być może dlatego jestem tak postrzegany, ponieważ ja nie wchodzę w żadne układy ale bronię ludzi, których nikt już nie broni.
- A ile pan złożył zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury?
- Trochę tego było. Ale jak wiemy ogólna ocena działania polskiej prokuratury i sądownictwa jest jedną z najgorszych we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Nie dziwię się. Nasze prokuratury to maszynki do umarzania. Nawet jak się dostarczy dowody, to oni mówią na czarne, że jest białe.
- Jednak ilością złożonych zawiadomień nie poprawi pan tych statystyk...
- Jeżeli nie mam na coś dowodów, to nie składam zawiadomienia. Gdybym składał te zawiadomienia bezpodstawnie, to mi by dawno sprawę zrobiono za np. wprowadzanie prokuratury w błąd. Do chwili obecnej nikt mi nie postawił żadnego zarzutu za wprowadzanie prokuratury w błąd. Prokuratura i Sąd stosują różne sztuczki, np. gdy składamy zawiadomienie jako Stowarzyszenie Bezprawiu i Korupcji Stop, pozbawia się nas prawa pokrzywdzonego, prawa do złożenia zażalenia itd. Działanie prokuratur polega na tym, ze one nie chcą nic wykryć, jeżeli dotyczy to określonych ustosunkowanych osób.
- A skąd u pana pasja do tego typu działania? Nie uzyskuje pan z tego tytułu żadnych dochodów. Co było przyczynkiem do pana działań?
- Po prostu, ludzie, którzy przychodzili do mnie z masą skarg i do tej pory przychodzą. W różnych sprawach. Nie ma dnia, żeby w moim prywatnym domu nie było jednej osoby z prośbą o interwencję. Byłem radnym także w kadencji 2002 – 2006 w powiecie. To ludzie mnie wybrali z pierwszym wynikiem w swym okręgu, bo mi ufają. Do tej pory mówi się, że wtedy, gdy byłem komendantem straży miejskiej w Starogardzie, to był porządek. Ze mną nikt nic nie załatwił, nikt nie mógł wpłynąć na moje działanie. Prawo jest prawem i to prawo powinno być przestrzegane. Dla elit zawsze byłem niewygodny.
- Biorąc pod uwagę ilość spraw poruszanych przez pana, nie sądzi pan, że trochę przekracza pan granice dobrego smaku. Tego jest po prostu za dużo. Aż niemożliwe, by było tyle przekrętów...
- Proszę państwa, niemożliwe, żeby było tyle przekrętów? Więc ja pytam, dlaczego jest taki paniczny strach przed Peplińskim? Dlaczego mnie przez rok nie dopuszczono do Komisji Rewizyjnej ani żadnej innej w Radzie Powiatu? Czego się boją? Gdyby mieli czyste ręce, to nie byłoby problemu. Ja nie mam nic do ukrycia. W radzie powiatu mają widocznie coś do ukrycia, coś "nabrojone", bo powiedzmy sobie szczerze – Platforma i Stowarzyszenie Kociewskie boją się Peplińskiego jak ognia. Moim zdaniem, wyszłoby kilka dużych afer, może nawet większych od afery PEFRON. (...)
Wywiad autoryzowany
Więcej w Gazecie Kociewskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze