Jan Strzelczyk i Paweł Głuch z Prawa i Sprawiedliwości najprawdopodobniej poniosą polityczne konsekwencje braku subordynacji podczas głosowania nad uchwałą Rady Miasta zachęcającą mieszkańców do udziału w referendum. Obaj byli „za”.
W piątek oficjalne stanowisko partii w sprawie referendum przekazał powiatowy pełnomocnik Tadeusz Pepliński. W skrócie sprawę uczestniczenia, a tym bardziej sposobu głosowania PiS pozostawia woli mieszkańców. Tymczasem na sesji przewodniczący Jan Kilian po raz kolejny odczytał oświadczenie wydane wyłącznie przez miejskich radnych PiS, w którym wyraźnie zachęca się do udziału w referendum. Jan Kilian i Mirosław Sikorski wstrzymali się jednak podczas głosowania nad projektem uchwały przygotowanym przez radnych PO.
- Uchwała w moim odczuciu nie tylko namawia do udziału głosowaniu, ale wyraźnie sugeruje mieszkańcom jak mają głosować. Dlatego razem z radnych Sikorskim postanowiliśmy wstrzymać się od głosu – komentuje Jan Kilian.
Prezydent po raz kolejny zarzuca manipulacje
Ostatni tydzień to zdecydowane przyspieszenie działań kampanijnych. Sąd nie przychylił się do apelacji inicjatora referendum Marcina Wicherta, który domagał się sprostowania informacji rozpowszechnianej przez radnych klubu Edmunda Stachowicza. Chodziło o ulotkę broniącą pozycji prezydenta. W materiale znalazły się informacje jakoby za referendum stały siły polityczne.
Nie ucichły jeszcze echa publikacji, które znalazły swój finał w sądzie, tymczasem w poniedziałek do skrzynek mieszkańców rozkolportowano kolejny materiał autorstwa inicjatora referendum. Na czterech stronach ulotki Marcin Wichert po raz kolejny wylicza - jego zdaniem - błędy włodarza przypominając co w przeciągu ostatnich lat prezydent obiecał, „wykonał”, a co „zafundował” mieszkańcom Starogardu Gd. Wśród argumentów za odwołaniem wymienia się próbę likwidacji „małej czwórki”, zwolnienia kucharek w szkołach, próbę prywatyzacji Star – Wik - u i przychodni zdrowia. Zdaniem inicjatora prezydent „zafundował” mieszkańcom nowe parkometry, podwyżki cen wody i ścieków, brak oddania do użytku nowych mieszkań komunalnych czy wzrost zadłużenia miasta. W ulotce znalazła się także jak to określono „niechlubna lista” płac osób zamieszkałych poza Starogardem Gd., a zatrudnionych na stanowiskach publicznych, m.in. sekretarza miasta i dyrektor MOPS.
Edmund Stachowicz nie pozostał dłużny. Wziął urlop i w poniedziałek zorganizował kolejną konferencję poświęconą sprawom referendum. Tym razem nie w Urzędzie, a świetlicy Spółdzielni Kociewie (tej samej, w której w piątek odbyła się sesja RM).
- Przez wszystkie lata to Rada Miasta uchwalała budżet, to Platforma Obywatelska i Stowarzyszenie Kociewskie mają większość w Radzie, a ja jestem wykonawcą uchwał i tego co nałożył na mnie uchwałodawca – mówił Edmund Stachowicz. – Próbuje mi się wmówić, że budynek przy szkole muzycznej jest niezagospodarowany, to odpowiadam, że jest on już dawno sprzedany. Jeśli chodzi o teren po byłej bazie MZK to odpowiadam, że ta posiadłość także została sprzedana. W materiałach jest sporo przekłamań. Jest to próba manipulacji, bo inaczej tego nazwać nie można. Jeżeli chodzi o ceny wody i ścieków to jest to kolejna manipulacja opinią publiczną. Z wnioskiem o podwyżkę występuje spółka Star – Wik. To nie prezydent decyduje o podwyżce.
PiS przerwał milczenie
Dopiero w ostatnim tygodniu czynnie w sprawy referendum zaangażowało się PiS. Do tej pory przedstawiciele ugrupowania poza pojedynczymi przypadkami unikali komentarzy w sprawie. Wczoraj pełnomocnik partii w powiecie jednoznacznie odniósł się do ostatniej ulotki inicjatorów referendum.
- W związku z samowolnym wykorzystaniem logo partii przez inicjatorów referendum zostało złamane prawo – mówi Tadeusz Pepliński. – Pan Marcin Wichert nie zgłaszał się do nas z żadną prośbą, w związku z czym zostaną wyciągnięte konsekwencje.
(...)
Więcej w Gazecie Kociewskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze