Czasami nie zdajemy sobie sprawy, że wokół nas wciąż jest żywa historia z dawnych czasów, żywe wspomnienia o honorze, aktach odwagi i walce o Polskę. Ona trwa we wspomnieniach tych, którzy przeżyli trudny czas II wojny światowej. I tym razem jedna z nich, ożywa znów na naszych oczach.
Urodził się 2 kwietnia roku 1922 jako syn Józefa z Osowa Leśniego i Agnieszki, Kaszubki z Wyczlina. To z okazji, już 90. rocznicy urodzin pana Albina, odwiedzamy go, aby wspólnie powspominać czas trudu, ale i nigdy nie opuszczających nadziei.
[...]
Warszawa padła
- Pierwsze bombardowanie było w Świeciu, przy przeprawie przez Wisłę – opowiada przy kawie pan Albin. - Zrzucali tych bomb prawie bez końca. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce podążając do Warszawy, te śliczne konie wszystkie ścięte, ludzie strasznie okaleczeni, pełno odłamków…
W Warszawie pan Albin był w obronie pomocniczej. Jedne zdarzenie po przejęciu miasta przez Niemców utkwiło panu Albinowi bardzo mocno w pamięci.
- Jak Hitler przyjechał to od razu zrobili defiladę, ul. Marszałkowską. To ludzie szli i patrzyli. Pamiętam taki głęboki ślad w pamięci: sylwetka szczupłego Niemca, policjanta. On podczas defilady, tak patrzył, patrzył i zobaczył dziecko żydowsko wyglądające. Wziął pistolet i je zabił na oczach ludzi! To był taki szok, bezpośrednio widzieć zabite dziecko. I później sobie myślałem, jak mógł tak człowiek drugiego człowieka zabić? To było jednak wyrachowane okrucieństwo, tak ci Niemcy byli już wyćwiczeni.
[…]
„Urodzony i imię ojca!”
Jak wspomina pan Albin, aresztowano ze Starogardu bardzo wiele ludzi, m.in. jego brata. Bolesny moment dla rodziny nadszedł wraz z nadejściem krótkiego i bezdusznego zawiadomienia, że brat pana Albina zmarł. Do dziś nie wiadomo, jak zginął.
[…]
Pana Albina aresztowano tuż po powstaniu w getcie. Po dwóch miesiącach na Pawiaku, przewieźli go do Birkenau.
[…]
- W AK był zwyczaj, że jeśli SS-man, czy któryś z funkcjonariuszy niemieckich dostał karę śmierci, to przed wykonaniem mówiono: „Dostałeś karę śmierci i teraz będzie wykonana.” I koniec. A ja znałem j. niemiecki, także mnie też posyłano. Parę z nich tak „załatwiłem”, wyrzutów sumienia nie mam, bo to byli zbrodniarze. Ale tego Niemcy, kiedy mnie aresztowali, nie wiedzieli na szczęście - dodaje kombatant.
[…]
Czas więzienia
W Oświęcimiu pan Albin z tej racji, że znał niemiecki pełnił funkcję „schreibera” i musiał być przy selekcjach.
- Byłem w Birkenau, gdzie były cztery krematoria. Jeśli Niemiec dawał kartkę chorobową, to więzień zostawał, a jak nie dał, to się mówiło, że idzie na „transport”. Słowo to kamuflowało znaczenie dla Holendrów, Węgrów, bo tego nie znali. Ale polscy żydzi wiedzieli, że „transport” znaczy gaz, śmierć. To były tragedie. Ci Niemcy na pewno nie byli normalni – dodaje kombatant po chwili zadumy.
[…]
Pana Albina Ossowskiego przewieźli tuż przed samym uwolnieniem wraz z innymi więźniami jeszcze do Buchenwaldu, gdzie pracował w kopalni soli. W końcu nadeszli Amerykanie i wyzwolenie. Pan Albin pamięta jeszcze jak dziś, kiedy Rosjanie kamieniowali, tych Rosjan, którzy współpracowali z SS-manami.
- To były okropne sceny. Uciekałem od tych widoków, żeby reszty człowieczeństwa nie stracić, żeby nie przekroczyć tej granicy, po której nie ma już powrotu.
Powrót do normalności
[…]
Dziś historia odchodzi w dal, zostaje lekkim muśnięciem, niczym lekki powiew wiatru, otwierając drzwi Dworku, kiedy przyszło mi się zbierać do wyjścia. To już 90. urodziny. Z życzeniami honorowemu obywatelowi Starogardu Gd. przybyli również prezydent miasta Edmund Stachowicz z przewodniczącym RM Sławomirem Ruśniakiem. Gościła też pani Grażyna Hoppe, przewodnicząca RM za czasów przyznawania honorowego obywatelstwa panu Albinowi. My także dołączamy się do tych szczególnych życzeń. Ta historia będzie żyła i w nas.
Cała historia pana Albina Ossowskiego w Gazecie Kociewskiej, która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze