- (...) Byłem na wszystkich meczach towarzyskich w okresie zimowym. Później byłem na meczu z Polonią Gdańsk, który oglądałem w towarzystwie nowego prezesa, następnie na spotkaniu z Chojniczanką II Chojnice, tym razem w towarzystwie Patryka Gabriela, szefa Platformy w powiecie. (...) Jestem z tym klubem, przychodzę na mecze, kiedy tylko mogę i kibicuję mu z całego serca. Zabolało mnie to, że przed ludźmi, którzy mnie znają robi się ze mnie osobę, która wypięła się na piłkę nożną. To nie jest prawda. Jestem współzałożycielem tego klubu. Trener dzisiaj jest, jutro może go nie byc. Ja natomiast będę z tym klubem do końca. Nigdzie się nie wybieram.
- Trener ma żal do pana, że swoją absencją dał pan sędziom za dużo "luzu", a oni podejmowali Krzywdzące dla drużyny decyzje. Czy to jest uprawnione myślenie?
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w świadomości ciągle funkcjonuje taka myśl, że pełniąc funkcję wiceprezesa Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, powinienem być blisko sędziów i wpływać niejako na przebieg meczu. To jest karygodne. Oddam tą sprawę do rzecznika etyki przy Pom. ZPN. Z jednej strony trener mówi, że nie chodzi o to, by wywierać presję, ale z drugiej jego wypowiedź wyraźnie wskazuje, że moja obecność ma wpływać na decyzję sędziów. Wyobraźmy sobie młodego sędziego, który przyjeżdża prowadzić zawody piłkarskie i który widzi, że ja stoję z drużyną KPS i jestem niezadowolony z jego decyzji. Może zostać to odebrane, że będzie miał wyższą notę od obserwatora jeśli KP wygra! Czy to ma być fair play w piłce nożnej? Przychodząc na mecze KP nie idę do loży vipowskiej ani do sędziów, ale staję z dala.
- Czy pańska obecność na stadionie mogłaby sprawić, że wyniki KP wyglądałyby nieco inaczej?
- Absolutnie nie! Byłem na meczach z Chojniczanką i Polonią i oba były przegrane, pierwszy zasłużenie, a drugi z własnej niemocy. Powinniśmy w ogóle zacząć od innej rzeczy. Jako trener przede wszystkim nie szukałbym winnych w spadku w osobie prezydenta, wiceprezesa Pomorskiego ZPN i Komisji Sportu, która jak się dowiedziałem dała za mało pieniędzy. A jak już dała te 40 tys. zł to w transzach, co absolutnie nie zadowala trenera. Z wypowiedzi Jarosława Kotasa wynika, że pomylił się trochę na transferach i zawiódł go w pewnym momencie Gronowski, a reszta to wina nawet nie ludzi z klubu, a spoza środowiska. Większość klubów grających w II, III czy IV lidze nie bazuje na pieniądzach miejskich! To jest jakaś przestarzała teoria.
Reklama
Nie "wypiąłem się" na piłkę nożną - radny Jankowski odpowiada trenerowi Kotasowi
Marek Jankowski zabrał głos w sprawie głośnego wywiadu, jakiego na łamach Gazety Kociewskiej udzielił trener starogardzkich piłkarzy Jarosław Kotas, w którym oprócz poruszenia spraw czysto sportowych, zarzuca ważnym osobom w mieście brak zaangażowania w sprawy piłki. Radny, jednocześnie wiceprezes Pomorskiego Zwiazku Piłki Nożnej tłumaczy dlaczego jego obecność na meczach nie powinna wpływać na decyzje podejmowane przez sędziów.
- 30.05.2012 10:27 (aktualizacja 03.08.2023 18:50)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze