- Czym jako wolontariusz zajmujesz się podczas Euro 2012?
- Przede wszystkim zajmuje się informowaniem jak dojechać, gdzie dojechać i czym dojechać w różne ciekawe miejsca. Jestem wolontariuszem na gdańskim dworcu czyli jednym z głównych węzłów komunikacyjnych. Informuję kibiców o tym jak mogą się dostać na starówkę, do Sopotu, a nawet Malborka, bo o takie miejsca też pytają. Jednak najczęstsze pytania tych, którzy przyjeżdżali pociągami są takie: gdzie jest hotel i gdzie można się szybko napić piwa (śmiech). - Pracuje głównie popołudniami od godz. 16. do 22. W dni meczowe mamy trzy zmiany.
– Czy to nie jest tak, że Irlandczyk wychodzi z polskiego pociągu i na dzień dobry jest wściekły na wszystko? Chodzi mi głównie o czas przejazdu, bo estetyka na szczęście powoli się zmienia.
– Nie, na pewno nie są wściekli, co więcej wychodzą z pociągu uśmiechnięci. Oni są niesamowici. Pomimo tego, że ostatnio przegrali w Gdańsku 4:0 z Hiszpanią i tak świętowali! Byłem wtedy o godz. 4. w nocy na ul. Długiej i oni dalej świętowali. To jest niesamowite, myślę, że ta atmosfera udziela się wszystkim. Byłem bardzo zaskoczony, że pomimo porażki można tak się bawić. Niektórzy siedzieli w pubach do rana, albo i jeszcze dłużej. Czegoś takiego jeszcze u nas nie było. Nawet na otwarciu stadionu w Gdańsku, kiedy był mecz Polska – Niemcy, nie odczuwało się takiej atmosfery. Ale myślę, że wtedy większość osób było stąd, widziała już wcześniej stadion, wiedziała co i jak. Irlandczycy przyjechali się tutaj bawić i to widać. Szczerze powiem nie miałem jeszcze pytań dotyczących np. konkretnych zabytków czy budynków. Najczęściej chcą wiedzieć, gdzie jest Stare Miasto i ogólnie rzecz biorąc centrum. Z Hiszpanami jest trochę inaczej. Są tutaj na miejscu, grają wszystkie mecze grupowe w Gdańsku i tak naprawdę doskonale wiedzą, co i gdzie. Oni nas nie wypytują, choć wiadomo, że potrzebowali informacji zaraz po przyjeździe. To co było bardzo fajną sprawą to fakt, że Irlandczycy świętowali razem z Hiszpanami wygraną właśnie Hiszpanów. To było bardzo fajne i szczerze mówiąc nie słyszałem o żadnych zamieszkach czy incydentach na mieście. Jedyne co do tej pory się wydarzyło, to że po meczu Hiszpania – Włochy na ul. Długiej zabrakło piwa (śmiech). Pomimo tego, że wszyscy kibice są lekko „wcięci” to naprawdę są bardzo sympatyczni, przyjaźnie nastawieni i bardzo spokojnie się zachowują. Jest fajna atmosfera, nie żałuję mojego przyjazdu tutaj.
– Odbieracie od kibiców sygnały na temat naszego kraju? Co mówią?
– Może nie mówią nam tego bezpośrednio, ale wiele razy widzieliśmy jak główną ulicą idą Hiszpanie i Irlandczycy i wspólnie, na cały głos śpiewają „Polska, biało – czerwoni!”. Tak samo śpiewali np. podczas ich meczu w Gdańsku, gdzie przecież Polska nie grała. Dosłownie cały stadion śpiewał „Polska, biało – czerwoni”, co było nawet słychać w telewizji i o czym wspomniał komentator. Myślę, że oni czują się tutaj jak w domu. Nie mówią nam wprost, co im się podoba, a co nie. Ale myślę, że tą świetną zabawą pokazują, że jest im dobrze, że opłaca im się tu być. Swoim zachowaniem pokazują, że Polska jest fajnie przygotowana i że warto tu być i przeżywać te emocje.
Więcej w Gazecie Kociewskiej, która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze