- Oczekiwanie w końcu minęło. Nadszedł ten wyjątkowy dla Ciebie dzień, w którym miałeś wyjść na murawę gdańskiej PGE Areny w meczu Hiszpania – Irlandia na Euro 2012. Jak go wspominasz?
- Jak się obudziłem, to byłe trochę zestresowany. Udało mi się w nocy zasnąć, ale późno, bo oglądnąłem jeszcze mecz w telewizji. Spotkanie wszystkich dzieci było w McDonaldzie w Gdańsku przy ul. Grunwaldzkiej koło południa. Już o 14:15 jechaliśmy specjalnym autobusem na stadion. Szatnie mieliśmy tuż przy szatni zespołu Irlandii. Wszystko było przygotowane, m.in., dwa stroje, jeden do prób. Nie było możliwości rozmowy z zawodnikami. Nie było szans na autografy czy podobne rzeczy. Po wyprowadzeniu zawodników, po hymnach, od razu szliśmy na trybuny, do szatni już nie wracaliśmy.
- Co czułeś, kiedy oczekiwałeś na zawodników tuż przed wyjściem? Wiedziałeś już może z kim wyjdziesz, czy też napięcie trwało do samego końca?
- Jak staliśmy i oczekiwaliśmy na wyjście, było trochę dziwnie, bo piłkarze stukali korkami o podłogę. Hiszpanie od razu złapali za rękę. Nie wiedziałem do ostatniej chwili, z kim będę wychodził, piłkarze sami podchodzili. Podczas prób też nie było wiadomo, wiedziałem tylko w którym miejscu mam stać w kolejce. Wychodziłem w końcu z Sergio Busquetsem z FC Barcelony. Bardzo chciałem wyprowadzać Hiszpanów, a najbardziej Hemandeza Xaviego. Ale był on dwie osoby przede mną i przybił mi nawet „piątkę”. Podszedł do mnie, powiedział „Hola” i przybił. To było super.
- A jaka panowała atmosfera przed wyjściem?
- Atmosfera jest napięta, taka atmosfera oczekiwania. Trochę się bałem, jak wyjdę na stadion, kiedy będzie muzyka i wszyscy będą patrzeć. Napięcie było wysokie, ale dałem radę. Zawodnicy rzadko do siebie mówią, są bardzo skupieni przed wyjściem. To było bardzo wielkie przeżycie, wszyscy kibice krzyczeli i śpiewali. Było słychać głównie Irlandczyków. Jak już nadszedł czas samego wyjścia, to się cieszyłem. Trawa była gładka jak dywanik.
- Mogłeś, prócz wyjścia na murawę, także obejrzeć mecz z trybun. Jakie to było dla Ciebie wrażenie, móc obejrzeć na własne oczy tak ważny mecz?
- To było wielkie przeżycie, siedzieliśmy w „paszczy lwa” Irlandczyków, bo wokoło byli jedynie ci kibice, a my z tatą dopingowaliśmy Hiszpanów. Cieszę się, że Hiszpania wygrała. Jak Irlandczycy śpiewali „Ireland” to my z tatą krzyczeliśmy „Ole, Ole”.
- Miałeś też szansę reprezentować Polskę podczas meczu dzieci z Eskorty McDonald’a z Hiszpanią.
- Zacząłem dopiero od czerwca chodzić na treningi do Beniaminka 03. Chciałbym się związać z piłką nożną. Moim marzeniem jest grać w przyszłości w Barcelonie. Fajnie się grało na meczu z dziećmi z Hiszpanii. Hiszpanie dobrze grali, niektóre strzały obroniłem. Była miła atmosfera, dobrze się bawiłem. Po meczu były napoje i lody.
- Przeszedłeś przez długą drogę eliminacji, wiele konkurencji sportowych i okres niepewności. Warto spełniać marzenia mimo przeszkód?
- Myślę, że podczas konkurencji miałem dobre buty. I myślę, że warto podążać za marzeniami, bo one mogą się spełnić, ale czasami nie. Ale można zawsze próbować. Dziękuję wszystkim, którzy mnie oglądali i trzymali za mnie kciuki.
- Dziękuję Ci za rozmowę i gratuluję sukcesu.
Reklama
Warto podążać za marzeniami. Rozmowa z Kubą z Dziecięcej Eskorty Euro 2012
9-letni Jakub Mindykowski, miał okazję wyprowadzić zawodników w meczu na Euro 2012 w Dziecięcej Eskorcie. Musiał przejść wcześniej przez długie eliminacje, ale w końcu się udało i znalazł się pośród 220 dzieci z całej Polski. Dziś już po wszystkim opowiada o swoich przeżyciach.
- 22.06.2012 08:10 (aktualizacja 14.08.2023 21:33)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze