1 kwietnia w lasach w pobliżu miejscowości Rywałd odbył się kolejny Marsz na Orientację. Tym razem zawodnicy wyruszali na trasę w pojedynkę. Do pokonania mieli od kilku do nawet kilkunastu kilometrów.
Szczypta pikanterii
Kilka tras o różnym stopniu zaawansowania sprawiło wielu zawodnikom nie lada wyzwanie.
Choć impreza miała charakter alternatywnego wykorzystania czasu wolnego, zawodnicy dawali z siebie wszystko.
Możliwość dobrej zabawy w gronie rówieśników i podejmowanie wielokrotnie trudnych decyzji to coś, co dodaje wiosennym wypadom do lasu pikanterii.
Ognisko i coś na ząb
Kilkunastu zawodników po odprawie technicznej wyruszyło na swoje trasy. Punkty kontrolne ukryte były w ciekawych, malowniczych, a czasami trudno dostępnych miejscach.
- To jedne z najtrudniejszych zawodów od wielu lat, na których byłem – zaznaczył na mecie jeden z zawodników.
- Trasa była bardzo urozmaicona, ale wszystkim udało się dotrzeć na metę. Prowadziła ona po dosyć bagnistych terenach, ale i ciekawych z turystycznego punktu widzenia – wyjaśnia organizator.
Na zakończenie zawodów na mecie czekało ognisko i coś na ząb. Po podliczeniu wyników odbyło się oficjalne zakończenie imprezy i wręczenie pamiątkowych dyplomów.
Napisz komentarz
Komentarze