Awantura w przychodni. Nikt nie chciał wystawic karty zgonu
- We wtorek o godz. 14.10 dostałam telefon, że umiera mój brat. Był w agonii. Chorował na raka nerki. Nie zdążyłam dojechać. - mówi mieszkanka Starogardu. Rodzina zmarłego udała się do pobliskiej przychodni po akt zgonu. Tam poinformowano ich, że mogą przyjść, ale dopiero następnego dnia. Wizyta w przychodni zakończyła się awanturą. Mieszkańcy skarżą się na zachowanie lekarki, która nie tylko odmówiła pomocy, ale także straszyła pacjentów wezwaniem policji. Prezes placówki przyznaje, że sytuacja do której doszło nie powinna mieć miejsca. Winę za zamieszkanie zrzuca jednak na przepisy.
15.09.2013 08:24
6